Filed under: Bezpieczeństwo energetyczne, bezprawie, gaz, gazowy OPEC, Gazprom, Koncesje, Polityka energetyczna | Tagi: arbitraż, cena gazu, dyrektywy energetyczne UE, Gazprom, kontrakt gazowy, Nord Stream, pgnig, URE
Arbitraż PGNiG z Gazpromem a solidarność energetyczna UE – czy polscy urzędnicy państwowi
Interesująca wypowiedź szefa Krajowej Izby Gospodarczej KIG Andrzeja Arendarskiego
Warto przypomnieć, że PGNiG spiera się nie tylko o obniżkę dziś obowiązujących cen gazu, ale również o zmianę formuły cenowej, która jest podstawą do ustalania cen importowanego surowca. Nie jest w tym osamotniona, bowiem z Rosjanami o to samo walczą tacy giganci, jak RWE i E.ON – zaznacza szef KIG.
– Wspomniana formuła cenowa jest ustalana w odniesieniu do koszyka cen produktów ropopochodnych i przez wielu specjalistów bywa kwestionowana jako przestarzała. Nie ma natomiast wątpliwości, że dla Gazpromu jest ona korzystna.Dzisiaj, gdy w URE leżą wnioski o kolejne podwyżki cen gazu, też trzeba mieć świadomość, że są one związane z warunkami Rosjan, na jakie musieliśmy przystać – stwierdza Arendarski.
Przyznaje także: że PGNiG walczy o wygraną także we własnym interesie. – Nieuniknione otwarcie rynku dostaw gazu dla zagranicznej konkurencji może sprawić, że zbyt wysokie ceny staną się dla odbiorców po prostu nieatrakcyjne
Wywiad Dariusza Malinowskiego w WNP.pl
O co walczy PGNiG w sądzie arbitrażowym w Sztokholmie
Arbitrzy nie mogą być związani ze stronami, każda ze stron może żądać wykluczenia arbitra, który – według niej – jest z związany z drugą stroną. Każda ze stron może żądać wykluczenia arbitra, które – według niej – nie daje gwarancji obiektywizmu w sprawie. Orzeczenie w trybunale zapada większością głosów.
Postępowanie trybunału jest poufne, jawne jest orzeczenie i np. procedura sądowa o uznanie wyroku w Polsce. Wniosek PGNiG ws. wszczęcia sprawy przed arbitrażem w Sztokholmie poprzedzony było trwającymi 6 miesięcy negocjacjami, które nie zakończyły się porozumieniem. Arbitraż – jak podkreśla PGNiG – nie wstrzymuje jednak dalszych negocjacji z Gazpromem.
Zmianę ceny gazu w kontrakcie PGNiG formalnie negocjował od kwietnia br., kiedy to polska spółka złożyła wniosek w tej sprawie. Zdaniem PGNiG na europejskim rynku gazu zaszły „istotne zmiany”, ponadto polski kontrakt powinien odzwierciedlać „poziom ceny rynkowej w Unii Europejskiej w kontraktach z Gazpromem”.
Gazprom tymczasem uważa, że formalnie nie negocjował z PGNiG obniżki ceny gazu dla Polski, a jedynie prowadzi konsultacje nt. sytuacji na rynku gazu. W wywiadzie dla PAP w październiku br. wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew powiedział, że cena eksportowanego do Polski gazu po 2009 roku może zostać obniżona tylko w warunkach istotnych zmian rynkowych, np. stosunkowo niskiej ceny tego surowca w kontraktach spotowych.
„Tymczasem ceny gazu w tych kontraktach wzrosły znacznie od czasu, gdy wiele firm zwracało się do Gazpromu o rewizję ceny” – powiedział wtedy. Jego zdaniem Gazprom nie jest z PGNiG w sporze, który mógłby zostać rozwiązany przed trybunałem arbitrażowym.
Kto w Polsce przymusił PGNiG do zawarcia umowy z Gazpromem ? SKARB PAŃSTWA ??
Polski monopolista walczy z rosyjskim dostawcą o obniżenie cen surowca. Jako osoba indywidualna korzystająca z usług PGNiG, dzięki którym mam w domu odpowiednią temperaturę i ciepłą wodę gorąco kibicuję w naszemu monopoliście w tej nierównej walce. Moje serce zdecydowanie jest po jego stronie, problem w tym, że rozum niekoniecznie chce podążać w tym samym kierunku. Istnieje kilka „ale”, które budzą wątpliwości, a że wiele rzeczy jest nieznanych i okrytych nimbem „tajemnicy spółki” a także „tajemnicy państwowej” – pozostają domysły.
Po pierwsze nie mamy żadnej pewności, że to co odbywało się przez kilka miesięcy między PGNiG, a Gazpromem, to były naprawdę negocjacje, a nie konsultacje, jak tego chcą Rosjanie.Umowa jamalska mówi, że renegocjacji warunków dostaw zażądać można po 3 latach od zakończania ostatniej rundy, a jeżeli się nie wykorzysta okazji, to należy czekać kolejne 3 lata. PGNiG został przymuszony do zmiany formuły cenowej (zgodzenia się na wzrost ceny gazu) pod koniec 2006 r., 3 lata później wypadło w 2009 r. Wtedy też Rzeczpospolita Polska (jako państwo) i PGNiG (jako odbiorca gazu) rozpoczęły negocjacje z Federacją Rosyjską i Gazprom Exportem dotyczące dostaw gazu ziemnego.
Strona polska może mieć co najmniej jeszcze jeden problem, a mianowicie dający słyszeć się dwugłos w sprawie kontraktu zawartego pod koniec 2010 r. i cen gazu. PGNiG jest spółką w 70 proc. należącą do Skarbu Państwa, faktyczne decyzje zależą od osób wybranych przez tego właśnie akcjonariusza.
Przedstawiciele tego akcjonariusza – od najwyższych przedstawicieli w państwie rozpoczynając – wielokroć wypowiadali się, że umowy gazowe zostały zawarte „po umiarkowanej cenie” czy „po cenach na średnim europejskim poziomie”. Wypowiedzi te nie będą raczej służyły stronie polskiej jako oręż w walce.
Może nawet dojść do ciekawej sytuacji, kiedy to strona rosyjska wezwie na świadków wysokich urzędników państwa polskiego, którzy mówili o umiarkowanych cenach i poprosi ich o odpowiedź na kilka pytań…
Trzymając się za własną kieszeń, trzymam kciuki za działania PGNiG w Sztokholmie, bo zdaje się, że szczęście bardzo mu się przyda.
Obserwator Finansowy Aleksander Zawisza
Inne uwarunkowania sporu w arbitrażu PGNiG a Gazprom
Już kilka miesięcy temu rzecznik rosyjskiego koncernu mówił, że nie ma powodów do takich negocjacji, bo obie firmy renegocjowały w ubiegłym roku warunki długoterminowego kontraktu, więc od tego czasu powinien upłynąć trzyletni okres, by podjąć dyskusje o cenach.
Bez względu na to PGNiG domagać się będzie rozstrzygnięcia sporu przez Sąd Arbitrażowy w Sztokholmie, choć sprawa może potrwać nawet pół roku.
Dla polskiej firmy to gra o kilkaset mln dol. rocznie, bo tylko w tym roku sprowadzi z Rosji ok. 9 mld m3 gazu, płacąc za każdy 1000 m po ok. 380-400 dol., zatem obniżka choćby o 10 proc. oznacza duże oszczędności.
PGNiG najpewniej będzie argumentował, że na rynki europejskim gaz jest znacznie tańszy niż w kontrakcie z Rosją. Kilka dni temu PGNiG poinformował o zawarciu umów w Niemczech na zakup gazu o 15 proc. tańszego od rosyjskiego.Poza tym Gazprom innym firmom zgodził się na obniżkę w tym roku. Nieoficjalnie wiadomo, że szefowie polskiej firmy chcą powrotu do formuły cenowej sprzed 5 lat, która była korzystniejsza (a cena o 11 proc. niższa niż teraz).
Sprawa w arbitrażu może potrwać nawet pół roku, ale ustalono tak, że teoretycznie równolegle obie firmy mogą toczyć negocjacje; równocześnie PGNiG złożył wniosek w URE o podwyżkę ceny gazu o kilkanaście proc.
Polska firma składa wniosek do arbitrażu w szczególnym momencie, gdy Gazprom i przywódcy Niemiec i Rosji świętują otwarcie gigantycznego gazociągu przez Bałtyk. Nord Stream połączył Zatokę Fińską z niemieckim wybrzeżem, umożliwiając Gazpromowi bezpośredni eksport (z pominięciem krajów tranzytowych) 27 mld m3 gazu rocznie. W sytuacji konfliktu, czy to z Białorusią, czy z Ukrainą, gdyby wstrzymał dostawy gazu do tych krajów tranzytowych, to Niemcy i Europa Zachodnia nie będą zagrożone. Dlatego Nord Stream wzbudza tyle kontrowersji i uchodzi za rodzaj straszaka na oba te kraje, ale i Polskę, przez którą gaz rosyjski płynie rurociągiem jamalskim do Niemiec.
Podsumowanie punktowane
Firma PGNiG nie miał wpływu na model i cenę kontraktu ( swoboda gospodarcza?)
Gazprom wykorzystał skutecznie formułe sztynych umów długoterminowych , gdy na świecie są ceny spotowe.
Czy urzednicy państwa polskiego działali w tej sprawie w intersie Skarbu Państwa czy obywateli (lub w czyim?)
Kejow
Filed under: Bezpieczeństwo energetyczne, bezprawie, polityka, Polityka energetyczna | Tagi: chodorkowski, kosmisja śledcza, mafia paliwowa
Polska wersja politycznej farsy o „mafii paliwowej” doczeka filmu
Adwokat Chodorkowskiego na debacie o Rosji organizowanej w Warszawie
PAP, 09.05.2011 17:52
Czy w Polsce jest szansa na wyprodukowanie filmu o tzw. :mafii” paliwowej , skoro Komisja Śledcza ds. Orlen nie wydala wniosków końcowych a w zakresie podstawowym nie osiągnieto celu prawno – karnego. Ostanie wyroki sądowe wskazują że mafii nie było.
Popatrzmy jak zrobił to Putin i oceńmy dziennikarstwo śledcze Anny Marszalek z Rzeczpospolitej wykluczonej z SDP oraz serii news telewizyjnych reportaży „rewelacji” w TVN.
Czy znajdzie się odważny reżyser i scenarzysta.???
Kejow
Filed under: bezprawie, Historia, rodzina | Tagi: areszt, dobry łotr, modlitwa, msza, posługa duchowa kapelana, więzienie
„Kieruję się wskazaniami Ewangelii, samego Pana Jezusa, który każe nam więźniów odwiedzać, przynosić im nadzieję. Jeśli uwierzą, będą im grzechy odpuszczone
Msze intecyjne w areszcie
Więźniowie i funkcjonariusze Aresztu Śledczego w Nisku modlili się za ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, a także za polskich oficerów zamordowanych przez Sowietów w Katyniu, Charkowie i Miednoje.
16 kwietnia w Areszcie Śledczym w Nisku odprawiona została uroczysta msza żałobna z udziałem osadzonych i funkcjonariuszy. Nabożeństwo poprowadził ksiądz kanonik Franciszek Grela, proboszcz parafii pw. św. Józefa obejmującej opieką duszpasterską niżański areszt. W uroczystości uczestniczył też kapelan więzienny ks. Krzysztof Tryk. – Chcieliśmy modlitwą uczcić pamięć 22 tysięcy polskich oficerów wojska, policji, służby więziennej, straży granicznej, księży, lekarzy, profesorów, sędziów, adwokatów i urzędników, których zamordowano bez sądu, zdradzieckim strzałem w tył głowy – mówi płk Sławomir Lubera, dyrektor Aresztu. – Prawda o tej zbrodni została ukryta i zafałszowana na dziesięciolecia. Ale pamięć o Katyniu, Charkowie, Miednoje i innych miejscach polskiej kaźni pozostała w sercach i myślach Polaków, a zwłaszcza Rodzin Katyńskich. Po 1989 roku, kiedy prawda o Katyniu stała się oczywista w całej Polsce, wcale taką oczywistą nie była dla Europy i Świata. Pan Prezydent Lech Kaczyński wziął sobie za punkt honoru to, by prawda o sowieckich zbrodniach doszła do świadomości i wiadomości nie tylko w Europie i Ameryce, ale przede wszystkim w Rosji i państwach postsowieckich. 10 kwietnia tego roku on sam i 95 osób zapłaciło za to cenę najwyższą.
Więźniowie wspominali papieża Jana Pawła II
W rocznicę śmierci Jana Pawła II odprawiono mszę w areszcie przy ul. Kopernika i w więzieniu przy ul. Hetmańskiej. Wieczorem odbyła się projekcja multimedialna o Janie Pawle II, Apel Jasnogórski i modlitewne czuwanie. O 21:37, czyli w godzinę śmierci papieża. Białysto dnia 03.04.2011r.
Kejow
Ps,
Kazik – jeszcze niedawno złodziej i alkoholik, w celi więziennej odkrył swoje talenty artys-tyczne: sztukę malowania i tworzenia wierszy. Jeden z nich poświęcił swojej, nieżyjącej już, matce:
Mateczko – zbłądziłem – wiem,
że ludzi krzywdziłem
swoim grzesznym bytem.
Zaślepiony widmem świata
czyniłem co złe jest
w oczach Twoich Panie – Boże.
W Pogoni za szmalem – brnąłem
w alkoholowym zwidzie zła
Nie widząc Boga – Ciebie Matko wcale,
a Ty nad moim życiem
bolejąca i cierpiąca znosiłaś
duszy i serca cierpienia.
To ja Rzymianom wydałem
Syna Twego a Pana Naszego
Jezusa Chrystusa
To ja – pychą szydziłem z Niego.
Biczowałem – pijaństwem
Cierniem koronowałem
kłamiąc i kradnąc wokoło.
To ja moich grzechów brzemię
nałożyłem Krzyżem – na barki Jego.
To ja – nie bacząc na Jego cierpienie
i Twój ból Matko – Matek Królowo
przybiłem Go do Krzyża –
i wtedy płacząc zrozumiałem
„Oto Matka Twoja
Oto Syn Twój”.
Oni już nie wracają na drogę przestępstwa, bo ich postawa życiowa została właściwie uformowana przez wspomnianą .
Abp Zimoń odprawił mszę dla osadzonych w katowickim areszcie
Metropolita katowicki arcybiskup Damian Zimoń odprawił w niedzielę wielkanocną mszę świętą dla osadzonych w Areszcie Śledczym w Katowicach. Wezwał, by pamiętać o „nadziei ostatecznej, do której wszyscy zdążamy” – życiu wiecznym.
„Kieruję się wskazaniami Ewangelii, samego Pana Jezusa, który każe nam więźniów odwiedzać, przynosić im nadzieję. Jeśli uwierzą, będą im grzechy odpuszczone” – powiedział dziennikarzom arcybiskup. Przekonywał, że jego wizyty w areszcie to „zwyczajny program pastoralny”.
Przypomniał, że większość więźniów w końcu wraca do normalnego życia, a jako osadzeni mają prawo do katechezy i sakramentów, jak więźniowie w innych krajach Europy. „Tu człowiek ma czas myśleć, tu czas inaczej wygląda, inaczej jest przeżywany” – zauważył arcybiskup.
PAP
Kejow
Filed under: Bezpieczeństwo energetyczne, bezprawie, gaz, gazowy OPEC, Gazprom, Polityka energetyczna, rurociągi | Tagi: Bezpieczeństwo energetyczne, gaz, kontrakt gazowy, odpowiedzialność, rosja. gazprom, rurociągi, trybunał konstytucyjny, umowa gazowa
Naśladować Egipcjan i pod sąd kontrakt gazowy z Rosją kto podsądnym ??
Egipska prokuratura; były minister energetyki Sameh Fahmy oraz sześciu innych polityków stanie przed sądem Zarzuca się im „popełnienie przestępstwa godzącego w interesy państwa, niegospodarne obchodzenie się ze środkami publicznymi”,
Egipt/ B. minister i 6 osób stanie przed sądem za kontrakt gazowy
Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował , że Maciej Woźniak 3 grudnia 2010 przestanie być głównym doradcą premiera Donalda Tuska ds. bezpieczeństwa energetycznego.Według Grasia Woźniak odchodzi z funkcji doradcy premiera z powodów osobistych. „Rezygnacja jest złożona za porozumieniem stron” – powiedział Graś.Informację o rezygnacji Woźniaka jako pierwsza podała „Rzeczpospolita”. Woźniak zajmował się sprawami bezpieczeństwa energetycznego, dywersyfikacją źródeł dostaw gazu, m.in. negocjacjami z Rosją na temat dodatkowych dostaw gazu.
Źródło: PAP.GAZETA PRAWNA
W każdym państwie, szczycącym się suwerennością i demokracją, tego rodzaju informacje stanowiłyby dostateczną przesłankę, by zablokować niekorzystny kontrakt, a winnych działania na szkodę polskich interesów postawić przed Trybunałem Stanu. Ponieważ III RP nie posiada tych atrybutów, a polskich wyborców, ich rodziny, dzieci i następne pokolenia Polaków stać na płacenie za „przyjaźń” grupy rządzącej z Putinem, żadna z informacji nie wzbudziła racjonalnych, obywatelskich reakcji. Również wtedy, gdy Donald Tusk z rozbrajającą szczerością wyznał w wywiadzie dla „Sygnałów dnia”, że podstawowa korzyść z umowy ma polegać na „zabezpieczeniu Polski na długie, długie lata w gaz, a przede wszystkim zabezpieczeniu Gazociągu Jamalskiego, to był priorytet nie tylko mojego rządu, tylko że mojemu rządowi udało się to wreszcie uzyskać”. Usłyszeliśmy też, że „najważniejszym zadaniem dla polskiego rządu są nie ideologiczne wojny z jakimś państwem, tylko zabezpieczenie polskich domów w trwałe dostawy gazu, na długie lata. I za cenę, która jest ceną porównywalną z innymi takimi kontraktami. I to uzyskaliśmy”.
Wbrew tej demagogicznej deklaracji, w rządowym dokumencie zatytułowanym „Uzasadnienia wniosku o udzielenie przez Radę Ministrów zgody na podpisanie umowy między Rzeczpospolitą Polską, a Federacją Rosyjską” zapisano m.in: „Wejście w życie obu ww. umów będzie sprzyjać poprawieniu współpracy w sektorze gazowym pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Federacją Rosyjską. Przyczyni się do tworzenia pozytywnego klimatu społecznego, gospodarczego i politycznego we współpracy między oboma państwami”.
Było oczywiste, że kontrakt gazowy z Rosją nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego i został podyktowany wyłącznie racjami politycznymi, których wspólnym mianownikiem było podporządkowanie Polski rosyjskim wpływom i interesom. Z przebiegu blisko dwuletnich negocjacji oraz końcowych ustaleń umowy wynika, że podstawowym celem wspólnej gry Putina i grupy rządzącej Polską, było przede wszystkim zapewnienie Rosji władania eksterytorialnym odcinkiem gazociągu jamalskiego i czerpania z tego politycznych i ekonomicznych korzyści. Na polski interes – zabrakło miejsca. Nic też bardziej nie przypomina o wasalnych, asymetrycznych stosunkach łączących grupę Tuska z reżimem Putina, niż fatalna dla Polaków umowa gazowa.
Nie może więc
W każdym państwie, szczycącym się suwerennością i demokracją, tego rodzaju informacje stanowiłyby dostateczną przesłankę, by zablokować niekorzystny kontrakt, a winnych działania na szkodę polskich interesów postawić przed Trybunałem Stanu. Ponieważ III RP nie posiada tych atrybutów, a polskich wyborców, ich rodziny, dzieci i następne pokolenia Polaków stać na płacenie za „przyjaźń” grupy rządzącej z Putinem, żadna z informacji nie wzbudziła racjonalnych, obywatelskich reakcji. Również wtedy, gdy Donald Tusk z rozbrajającą szczerością wyznał w wywiadzie dla „Sygnałów dnia”, że podstawowa korzyść z umowy ma polegać na „zabezpieczeniu Polski na długie, długie lata w gaz, a przede wszystkim zabezpieczeniu Gazociągu Jamalskiego, to był priorytet nie tylko mojego rządu, tylko że mojemu rządowi udało się to wreszcie uzyskać”. Usłyszeliśmy też, że „najważniejszym zadaniem dla polskiego rządu są nie ideologiczne wojny z jakimś państwem, tylko zabezpieczenie polskich domów w trwałe dostawy gazu, na długie lata. I za cenę, która jest ceną porównywalną z innymi takimi kontraktami. I to uzyskaliśmy”.
Wbrew tej demagogicznej deklaracji, w rządowym dokumencie zatytułowanym „Uzasadnienia wniosku o udzielenie przez Radę Ministrów zgody na podpisanie umowy między Rzeczpospolitą Polską, a Federacją Rosyjską” zapisano m.in: „Wejście w życie obu ww. umów będzie sprzyjać poprawieniu współpracy w sektorze gazowym pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Federacją Rosyjską. Przyczyni się do tworzenia pozytywnego klimatu społecznego, gospodarczego i politycznego we współpracy między oboma państwami”.
Było oczywiste, że kontrakt gazowy z Rosją nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego i został podyktowany wyłącznie racjami politycznymi, których wspólnym mianownikiem było podporządkowanie Polski rosyjskim wpływom i interesom. Z przebiegu blisko dwuletnich negocjacji oraz końcowych ustaleń umowy wynika, że podstawowym celem wspólnej gry Putina i grupy rządzącej Polską, było przede wszystkim zapewnienie Rosji władania eksterytorialnym odcinkiem gazociągu jamalskiego i czerpania z tego politycznych i ekonomicznych korzyści. Na polski interes – zabrakło miejsca. Nic też bardziej nie przypomina o wasalnych, asymetrycznych stosunkach łączących grupę Tuska z reżimem Putina, niż fatalna dla Polaków umowa gazowa.
Nie może więc dziwić, gdy rosyjska agencja Interfax ujawnia że obecnie, że Polska kupuje od Rosji gaz dwa razy drożej niż Wielka Brytania. Według danych agencji, spośród wszystkich odbiorców Gazpromu płaciliśmy w 2010 roku 336 dol za 1 tys. m3. Za tę samą ilość paliwa tylko Węgrzy płacili więcej, bo 348 dol. Gaz dla Brytyjczyków Rosjanie wycenili na średnio 191 dol za tysiąc metrów sześciennych.
Warto tę informację zestawić z cytatem zaczerpniętym z blogu Waldemara Pawlaka na portalu salon24. Pod datą 12.02.2010 roku, w tekście „Gazowe fakty” wicepremier rządu zapewniał: „W wyniku negocjacji na najbliższy okres 5 lat uzyskano znaczący upust na cenie gazu powyżej minimalnej wartości kontraktowej. W konsekwencji cena gazu importowana przez PGNiG jest o około 10 proc. niższa niż cena dla firm zachodniej Europy”. dziwić, gdy rosyjska agencja Interfax ujawnia że obecnie, że Polska kupuje od Rosji gaz dwa razy drożej niż Wielka Brytania. Według danych agencji, spośród wszystkich odbiorców Gazpromu płaciliśmy w 2010 roku 336 dol za 1 tys. m3. Za tę samą ilość paliwa tylko Węgrzy płacili więcej, bo 348 dol. Gaz dla Brytyjczyków Rosjanie wycenili na średnio 191 dol za tysiąc metrów sześciennych.
Warto tę informację zestawić z cytatem zaczerpniętym z blogu Waldemara Pawlaka na portalu salon24. Pod datą 12.02.2010 roku, w tekście „Gazowe fakty” wicepremier rządu zapewniał: „W wyniku negocjacji na najbliższy okres 5 lat uzyskano znaczący upust na cenie gazu powyżej minimalnej wartości kontraktowej. W konsekwencji cena gazu importowana przez PGNiG jest o około 10 proc. niższa niż cena dla firm zachodniej Europy”.
Komemtarz przp. ” Zabawne porównaie ekonomiczne” blogiera Pawlaka
Kto zastawił na Polskę pułapkę gazową
Andrzej Sikora
– To nie rosyjski Gazprom zastawił na Polskę pułapkę. To sami sobie zgotowaliśmy ten los – pisze Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych
Ostatni rok, a szczególnie ostatnie tygodnie, przyniósł gorące debaty mediów i polityków wokół braku dostaw rosyjskiego gazu do Polski. Czy i dlaczego mamy problem gazowy? Problem jest przede wszystkim polityczny, a dopiero później gospodarczy.
Wicepremier Waldemar Pawlak, który niejako „oddał sprawę” w ręce ministra skarbu, w swoim blogu kilka tygodni temu sugerował, że „wokół nowego kontraktu gazowego z Rosjanami toczy się w Polsce dziwna gra”. Pawlak m.in. sugerował, że kłopoty sprawia „jeden doradca, który ma inne zdanie na działanie ministrów konstytucyjnych”. Jasno i wyraźnie decyzje i działania rządu premiera Tuska w gazowych kwestiach energetycznych kontestuje nie tylko opozycja w postaci wypowiedzi sugerujących postawienie decydentów przed Trybunał Stanu, ale i prezydent Lech Kaczyński i BBN z Piotrem Naimskim, wiceministrem gospodarki w latach 2005 – 2007, na czele. Podstawowym problemem, jaki mamy z „polską polityką energetyczną”, jest brak jej stabilności, a przede wszystkim brak takiego „jednego człowieka”, jakiego mają Rosjanie, który co najmniej od 1993 r. uczestniczy we wszystkich negocjacjach polsko-rosyjskich.
Na ratunek PGNiG
Ostatni raz mówiło się o Polsce jako o kraju ze statusem państwa tranzytowego dla surowców rosyjskich w 2002 roku, bo dla Polski ważniejsze były kwestie i interesy ukraińskie. No i listopad 2006 r., kiedy okazuje się, że „musi” nastąpić zmiana formuły cenowej i następuje tzw. podwyżka dywersyfikacyjna o 10 proc. dziś przez niektórych zwana w kuluarach przymusem Naimskiego. Jednocześnie po bardzo burzliwych dyskusjach przeważa chęć protekcjonizmu krajowego wobec uratowanej kilka lat wcześniej nieomal przed bankructwem spółki Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo z dominującą pozycją na rynku gazu, nie następuje uwolnienie rynku, a postępuje jego izolacja przez zablokowanie możliwości budów interkonektorów. Z tego okresu pamiętamy hasło „najpierw dywersyfikacja później liberalizacja”, które precyzowało dywersyfikację, jako fundament polityczny działań z pominięciem, jak się dziś wydaje, czynnika biznesowego.
Przede wszystkim brak takiego „jednego człowieka”, jakiego mają Rosjanie, który co najmniej od 1993 r. uczestniczy we wszystkich negocjacjach polsko-rosyjskich
Z tego okresu mamy również słynną ustawę o zapasach strategicznych gazu, która praktycznie uniemożliwiła wejście na rynek jakiejkolwiek konkurencji dla PGNiG. W tym całym zamieszaniu polityczno—gospodarczym działa kolejny zarząd giełdowej spółki PGNiG i komfortowo zabezpieczony operator systemu przesyłowego Gaz-System, który jest tylko usługodawcą. Czy jest jakaś nowa, szybka alternatywa? Scenariusze, do których jesteśmy na szybko przygotowani zawsze są te same – możemy zwiększyć wydobycie krajowe lub poszukać pośrednika, który dostarczy nam gaz – via Ukraina. Niestety, aby istotnie zwiększyć wydobycie, potrzeba dodatkowych decyzji politycznych, środków i czasu. Rozwiązaniem na teraz może być zatem kupowanie gazu od pośredników lub spełnienie w stworzonych przez siebie warunkach twardych żądań Rosji.
Jesteśmy też winni
Sięgnięcie po takie rozwiązanie to jednak kolejna oficjalna informacja dla Rosjan, że Polskę stać na pośrednika. Kiedy osiem lat temu miałem możliwość negocjowania umów na dostawy gazu dla jednego z największych odbiorców gazu w Polsce ze zdziwieniem stwierdziłem, że dostawca nie gwarantuje bezpieczeństwa i stabilności dostaw. Ta funkcja jest niejako, do dzisiaj, przypisana do zadań ministra gospodarki. I myślę, że jest to kolejny problem, który powoduje takie zamieszanie i poplątanie działań politycznych i gospodarczych. Trzeba olbrzymiej determinacji, skoncentrowania wiedzy i decyzyjności w jednym miejscu, ale przede wszystkim olbrzymiego zaufania dla takiego ośrodka. Nie może on być przedmiotem rozgrywek politycznych, centrum konfliktów i zmagań polsko-polskich. Kilkanaście dni temu zarówno państwowy monopolista, jak i najwięksi odbiorcy gazu ziemnego w Polsce, których współwłaścicielem jest Skarb Państwa, pierwszy raz solidarnie stwierdzili, że dotychczas prowadzona przez Urząd Regulacji Energetyki polityka taryfowa doprowadziła do pata, którego jesteśmy świadkami (również w kwestii prywatyzacji zakładów Wielkiej Syntezy Chemicznej, których wartość wyceny tak prawie liniowo zależy od ceny gazu ziemnego). W sytuacji kryzysowej chcą wziąć odpowiedzialność na swoje barki i nie wahali się postawić politykom, od których są uzależnieni, czegoś w rodzaju ultimatum.
Dlaczego piszę teraz o tym wszystkim? Bo według mnie to nie Gazprom zastawił na Polskę pułapkę. To sami sobie zgotowaliśmy ten los, a Gazprom, wykonując dyrektywy Kremla, znakomicie wykorzystuje wszystkie stwarzane przez nas samych sytuacje, implementując swoją politykę wobec UE.
Sami sobie zgotowaliśmy ten los ponieważ:
– polityka energetyczna do 2030 roku nie stawia na gaz jako na podstawowy surowiec energetyczny i idzie w kierunku urynkowienia i zliberalizowania rynku gazu,
– polityka regulatora (w znacznej mierze polityka rządu, któremu URE podlega) niestety nie promuje działalności komercyjnej,
– panuje w Polsce izolacjonizm infrastrukturalny i brak jednomyślności wobec możliwości rozbudowy połączeń z Unią Europejską.
http://www.ecmpolska.pl/aktualnosci/84-kto-zastawi-na-polsk-puapk-gazow.html
Podsumowanie
N przemyślenia świateczne wzór egipski dla Polskich Realiów jest zbyt radykalny?
Kejow
Filed under: Bezpieczeństwo energetyczne, bezprawie, Doradztwo, ekologia, Gaz łupkowy Shale gas, Koncesje, nowe technologie, Polityka energetyczna | Tagi: gaz łupkowy, główny geolog kraju, jezierski, jędrysek, prawo górnicze
Nieoficjalny Główny Geolog Kraju (GGK) a gaz łupkowy
Mariusz Orion Jędrysek Od 1994 r. jest kierownikiem pracowni, a następnie od 1998 r. Zakładu Geologii Stosowanej UWr. W latach 2005–2007 był Podsekretarzem Stanu – Głównym Geologiem Kraju w Ministerstwie Środowiska
Formalnie jest jeden Główny Geolog Kraju w osobie dr Henryka Jacka Jezierskiego, który z dniem 26 listopada 2007 roku objął to stanowisko jako podsekretarz stanu w ministerstwie środowiska. Zastąpił on na tym stanowisku profesora geologii Mariusza Oriona Jędryska, który nadal podobnie jak jego następca zabiera publicznie głos prawie w każdej sprawie dotyczącej polityki surowcowej. Nie trzeba dodawać, że jest on bezwzględnie merytorycznym krytykiem najważniejszych decyzji rządowych w tej materii. Posądzany o polityczną stronniczość odparowuje, że nie jest związany z żadną partią polityczną, a poprzednie swoje rządowe stanowisko pełnił jako niezależny ekspert zawodowy. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że Mariusz Orion Jędrysek nie przejmuje się tym, że został odwołany. Pod względem kompetencji, wiadomości i propozycji w niczym nie ustępuje on osobie sprawującej obecnie ten urząd. Pisze on pisma do premiera. Listy do parlamentarzystów. Zamieszcza liczne teksty swoich wypowiedzi we wszystkich możliwych mediach oraz na własnej stronie www.morion.ing.uni.wroc.pl Postronny obserwator, nie znający hierarchii rządowej mógł by odnieść wrażenie, że jest dwóch Głównych Geologów Kraju. Ten oficjalny – polityczny, będący podsekretarzem stanu, i ten nieoficjalny –merytoryczny będący profesorem zwyczajnym na Uniwersytecie Wrocławskim. Mają oni jednak całkiem przeciwstawne wizje, poglądy i stanowiska niemal w każdej sprawie dotyczącej geologii, surowców ich poszukiwań i związanych z tym uprawnień. Po prostu ten nieoficjalny GGK na bieżąco monitoruje postępowanie rządu w sprawach polityki surowcowej.
Filed under: bezprawie, Historia, polityka | Tagi: Krakowskie Przedmieści, Pamięć lecha Kaczyńskiego, Policja, Rocznica Smoleńska, rocznika katastrofy, znicze
Foto Kejow
Filed under: bezprawie, polityka | Tagi: Banki, bankowy tytuł egezkucyjny, dokument, konsument, prawo ue, trybunał konstytucyjny
Obowiązki banku przy wystawianiu bankowych tytułów wykonawczych
Według przepisów KPC tytuły wykonawcze stanowią podstawę do egzekucji całego objętego nimi roszczenia – zgodnie z art. 803. Wystawienie przez bank odpowiedniego tytułu jest dla organu egzekucyjnego wiążące, tym bardziej że nie jest on uprawniony do badania zasadności i wymagalności obowiązku objętego tytułem wykonawczym, lecz ma go wykonać.
Jest rzeczą oczywistą, że przed bankami staje obowiązek prawidłowego stosowania tego uprawnienia, szczególnie wobec faktu, że z art. 563 ust. 2 wynika względna swoboda wystawiania tytułów wykonawczych przez banki, lakoniczna treść przepisu stwarza trudności interpretacyjne, a uproszczenie postępowania egzekucyjnego i skrócenie procedury
Bank contra konsument czyli sprawa w Trybunale Konstytucyjnym
Trybunał Konstytucyjny (sygnatura akt P7/09). Gdyby uznał, że ten niewątpliwy przywilej banków nie ma uzasadnienia, byłby to mocny cios dla stosunków kredytowych.
TK odroczył jednak ogłoszenie wyroku do 15 marca.
Zarzuty wobec tego przywileju wyłuszczył w pytaniu prawnym do TK Sąd Rejonowy w Toruniu. Rozpatruje on sprawę cywilną Kredyt Banku SA przeciwko Anicie W. o zapłatę 44 tys. zł jako spłaty kredytu studenckiego (23 tys. kredytu, reszta to odsetki). Jako dowód swej należności bank przedstawił wyciągi bankowe z rachunku Anity W., ale ta zaprzeczyła, by podjęła taką kwotę.
Bank opierał się na domniemaniu z art. 95 ust. 1 prawa bankowego, który stanowi, że księgi rachunkowe banków i wyciągi z tych ksiąg podpisane przez upoważnione osoby oraz wszelkie wystawione w ten sposób oświadczenia zawierające zobowiązania czy zwolnienie z długu mają moc prawną dokumentów urzędowych. Zgodnie zaś z art. 252 kodeksu postępowania cywilnego strona, która zaprzecza prawdziwości dokumentu urzędowego albo twierdzi, że zawarte w nim oświadczenia są niezgodne z prawdą, powinna okoliczność tę udowodnić. A więc musi obalić domniemanie prawdziwości bankowego dokumentu.
I tu zaczynają się dla klienta banku, zwłaszcza konsumenta, kłopoty. To na niego zostanie przerzucony ciężar dowodu. Co więcej, musi on przeprowadzić tzw. dowód negatywny (przez część nauki wręcz kwestionowany), że pieniędzy nie pobierał.
Zarówno prokurator Wojciech Sadrakuła, jak i poseł Jerzy Kozdrań występujący w imieniu Sejmu bronili przepisu, wskazując, że banki to instytucje zaufania publicznego i muszą mieć ułatwioną ściągalność należności. Inaczej dostępność kredytu zmaleje, a jego cena wzrośnie.
Maria Gintowt-Jankowicz, sędzia sprawozdawca, przypomniała, że podczas rozprawy dotyczącej innego bankowego przywileju, tzw. bankowego tytułu wykonawczego, mówiono, że są to uprawnienia przejściowe ze względu na transformację ustrojowo-gospodarczą. – Tymczasem wstąpiliśmy do UE i obowiązuje nowa konstytucja, która w art. 76 nakazuje władzom publicznym ochronę konsumentów – podkreślała.
http://www.rp.pl/artykul/619920.html?print=tak
Uprzywilejowanie ksiąg bankowych i wyciągów z tych ksiąg w postępowaniu cywilnym narusza konstytucję.
1 marca 2011 r. o godz. 9.00 Trybunał Konstytucyjny rozpoznał pytanie prawne Sądu Rejonowego w Toruniu Wydział I Cywilny dotyczące nadania mocy dokumentu urzędowego wyciągom z ksiąg rachunkowych banku.
W wyroku z 15 marca 2011 Trybunał Konstytucyjny orzekł, że art. 95 ust. 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe w brzmieniu nadanym ustawą z dnia 26 czerwca 2009 r. o zmianie ustawy o księgach wieczystych i hipotece oraz niektórych innych ustaw w związku z art. 244 § 1 i art. 252 ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego w części, w jakiej nadaje moc prawną dokumentu urzędowego księgom rachunkowym i wyciągom z ksiąg rachunkowych banku w odniesieniu do praw i obowiązków wynikających z czynności bankowych w postępowaniu cywilnym prowadzonym wobec konsumenta, jest niezgodny z art. 2, art. 32 ust. 1 zdanie pierwsze i art. 76 konstytucji oraz nie jest niezgodny z art. 20 konstytucji.
Zdanie odrębne zgłosił sędzia TK Wojciech Hermeliński.
Trybunał Konstytucyjny oceniał część przepisu Prawa bankowego, która nadaje księgom rachunkowym banku oraz wyciągom z tych ksiąg moc prawną dokumentu urzędowego w postępowaniu cywilnym prowadzonym wobec konsumenta. Co do zasady moc prawna dokumentów urzędowych jest związana z wykonywaniem zadań publicznych, a nie działalnością podmiotów prywatnych, jakimi są obecnie banki w Polsce. Zdaniem sądu pytającego powyższy przepis powoduje zasadnicze umocnienie pozycji procesowej przedsiębiorcy w postępowaniu cywilnym wobec konsumenta. Konsekwencją procesową art. 95 ust. 1 prawa bankowego jest bowiem zmiana reguł dowodowych, ponieważ to pozwany konsument musi wykazać, że nie jest dłużnikiem z tytułu zobowiązań wykazanych w księgach rachunkowych banku.
Konstrukcja ta, wprowadzona do polskiego systemu prawnego po II wojnie światowej była powtarzana w kolejnych przepisach regulujących działalność banków. Ze względu na zasadnicze przeobrażenia ustrojowo-gospodarcze obecnie stanowi relikt gospodarki nakazowo-rozdzielczej. Nie znajduje także uzasadnienia w pozanormatywnym przymiocie instytucji zaufania publicznego jaki przysługuje bankom, ze względu na ściśle prawny i procesowy charakter tego unormowania. Trybunał stwierdził brak konstytucyjnie wartościowych argumentów uzasadniających utrzymywanie zakwestionowanego w niniejszej sprawie przywileju bankowego.
Uprzywilejowanie ksiąg bankowych i wyciągów z tych ksiąg w postępowaniu cywilnym prowadzi do naruszenia zarówno zasady równości stron w procesie, jak i zasady sprawiedliwości społecznej wywodzonej z art. 2 konstytucji. Jest to rozwiązanie sprzeczne z konstytucyjną zasadą polityki państwa wynikającą z art. 76 konstytucji – zasadą ochrony praw konsumentów. Przywilej banku powoduje bowiem umocnienie istniejącej z natury rzeczy przewagi podmiotu profesjonalnego – banku – wobec konsumenta.
Biorąc pod uwagę zakres pytania prawnego ograniczony do oceny zastosowania art. 95 ust. 1 prawa bankowego wobec konsumentów Trybunał Konstytucyjny uznał, że art. 20 konstytucji wyrażający zasadę społecznej gospodarki rynkowej nie stanowi adekwatnego wzorca kontroli w niniejszej sprawie.
Rozprawie przewodniczył sędzia TK Zbigniew Cieślak, sprawozdawcą była sędzia TK Maria Gintowt-Jankowicz.
Wyrok jest ostateczny, a jego sentencja podlega ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.
Kejow
Filed under: bezprawie, Paliwa | Tagi: generał policji, mafia, paliwowa, paliwowcy, sąd okregowy w szczecinie, uniewinnienie, wyrok
News-Sąd w Szczecinie uniewinnił paliwowców i skazał Gen.Policji
Zakończyła się sesja przed Sądem Okregowym w Szczecinie w sprawie gdzie prokurator żądał:
Dziesięciu lat więzienia dla generała Mieczysława K., byłego szefa śląskiego garnizonu policji żądał prokurator , sąd skazał na trzy lata
Uniewiniono trzech paliwowców szefów szczecinskiej firmy BGM Sp. z o.o. którzy odbywali areszt wydobywczy w szczególnie trudnych warunkach.
Prokuratorzy uważają, że przekazał przestępcom dane na temat tajnej grupy powołanej do zwalczania przestępczości paliwowej.
Przesłał je rzekomo faksem z nagłówkiem śląskiej komendy do firmy BGM w Szczecinie. Miał także informować ich o pracy policji, ostrzegać. Sprawa słabo udokumentowana klasyczna polityczna na zamówienie władzy. Duże zainteresowanie mediów ale brak relacji (dlaczego) w krajów swobody przekazu.
Kejow
b. paliwowiec
Filed under: bezprawie, Sport | Tagi: etyka mediów, etyka sportu, jagna marczulajtis, snowbord
Manipulacja w informacji PAP- o radnej sejmiku Marczulajtis z PO czyli mix sport i polityka
Jagna Marczułajtis i jej mąż wnieśli pozew do sądu
Sytuacja wposlkim snowboardzie jest krytyczna , ale przyłaczenia się z jednostronną tubą medialną powszechnie znanej agencji prasowej PAP na rze radnej sejmiku woj. małopolskiego Jagny Marczulajtis jest wyjątkowo nie smaczne z uwagi na etykę medów.
Stanowsko Polskiego Związku Snowbordu
Zarząd Polskiego Związku Snowboardu
Konkluzja
Nie mogę się pogodzić z tak nagannym i niesportowym zachowaniem, dlatego, aby nigdy więcej nie powtórzyła się taka sytuacja, wniosłam do sądu pozew cywilny o zniesławienie” – powiedziała PAP Marczułajtis-Walczak, radna sejmiku woj. małopolskiego.
Mistrzostwa Akademików tzw AMP-y, które odbyły się w tym tygodniu też zmanipulowano, bo wygrali je ci sami zawodnicy, którzy zwyciężyli w Mistrzostwa Polski, a wyblakła gwiazda nie może tego przeżyć. A na marginesie, do pomieszczenia pomiaru czasu nie ma wstępu nikt poza obsługą zegara a oni, ta obsługa, dysponują tylko numerami zawodników. za blogerem JSW1 Szkoda iżPAP zapomniał o rzeteleności fachu dziennikarskiego.
Kejow
Innerelacja w tym video
Po skandalu z trenerem Pawłem Dawidkiem nasza snowboardzistka przyjechała szukać sprawiedliwości w Warszawie. Przed kamerą Fakt.pl przedstawia swoją wersję…
http://www.fakt.pl/FILM-Marczulajtis-na-pokazie-mody-,artykuly,98240,1.htm
Filed under: bezprawie, ekologia, nowe technologie | Tagi: bilans żywnościowy, bioetalon, fao, głód, kukurydza, onz ziegler
Rewolucja głodu w Afryce , czy rewolucja dla demokracji głodnych
Fot Interia GNU
Szefowa Światowego Programu Żywnościowego: to rewolucja głodu
PAP, 05.03.2011 17:17
Tym razem nie chodzi o punktowy głód wywołany klęską żywiołową i nieudanymi zbiorami, ale o trwalszy niedostatek dotykający wiele krajów naraz i związany z ogólnoświatową sytuacją gospodarczą. Josette Sheeran, szefowa Światowego Programu Żywnościowego ONZ (WFP), nie ma złudzeń, że kryzys da się łatwo zażegnać. Mówi o cichym tsunami, które dramatycznie pogorszy sytuację życiową kilku miliardów ludzi na całym świecie: Dla klasy średniej oznacza to cięcia w wydatkch na opiekę medyczną. Dla tych, którzy żyją za 2 dolary dziennie – wyeliminowanie mięsa z jadłospisu i zabranie dzieci ze szkoły. Dla tych, którzy muszą się wyżywić za 1 dolara dziennie – brak mięsa i warzyw oraz konieczność jedzenia wyłącznie produktów zbożowych. Ci, którzy dysponują 50 centami dziennie znajdują się w obliczu zupełnej katastrofy. Jasne jest, że większość tych nędzarzy żyje w Afryce. A jak zauważa Ngozi Okonjo-Iweala z Banku Światowego, były minister finansów i spraw zagranicznych Nigerii, kryzys pojawił się w momencie, kiedy większość krajów afrykańskich zaczęła powoli wychodzić z zapaści ekonomicznej ostatnich dziesięcioleci i osiągnęła tempo rozwoju właściwe dla gospodarki światowej, tj. 4 – 5% rocznie. Teraz te osiągnięcia są poważnie zagrożone. Podobnie, rozdawanie jedzenia, praktykowane w sytuacjach kryzysowych przez Światowy Program Żywnościowy, jest konieczne, ale nie może być jedyną formą pomocy międzynarodowej, ponieważ psuje lokalny rynek i, w rezultacie, może przynieść więcej złego niż dobrego. Zresztą sam WFP poważnie ucierpiał na skutek kryzysu i za te same pieniądze, co w zeszłym roku może teraz kupić 40% mniej żywności
BIOPALIWA RZYCZYNĄ GŁODU- ZIEGLER z ONZ
Te liczby najwyraźniej wzięła sobie do serca żona obecnego prezydenta USA Michelle Obama, która wychodząc z córkami po kolacji z rzymskiej restauracji, poprosiła kelnerów o tzw. doggy bag, czyli zapakowanie resztek jedzenia do torebki. Za ten gest, który odnotowały niemal wszystkie media świata, otrzymała słowa uznania od stowarzyszenia włoskich rolników Coldiretti, które stwierdziło w oświadczeniu: „To bardzo ważny znak w obliczu skandalu z marnowaniem żywności, które w krajach wysoko rozwiniętych osiąga pułap 30 proc. całego kupowanego jedzenia”.
Okazuje się, że na pogarszanie się światowego bilansu żywnościowego ma także produkcja biopaliw. Gdy trzy lata temu rozwój tej produkcji ONZ-owski ekspert Jean Ziegler nazwał „zbrodnią przeciw ludzkości”, gdyż w jego ocenie może ona doprowadzić do śmierci milionów osób i z tego względu domagał się pięcioletniej przerwy w produkowaniu biopaliw, bardzo krytycznie odniesiono się do jego opinii.
Cytat ;W krajach rozwiniętych głód i niedożywienie cierpi 15 mln ludzi. FAO zauważa, że choć na świecie produkuje się wystarczającą ilość żywności, najuboższych ludzi nie stać na drożejącą pszenicę oraz ryż.
ONZ-owski ekspert najbardziej atakuje wykorzystywaną głównie w Stanach Zjednoczonych technologię produkcji bioetanolu z kukurydzy. Jak twierdzi, do napełnienia takim paliwem ok. 50-litrowego baku samochodowego potrzeba ok. 200 kg kukurydzy. Jego zdaniem taka ilość kukurydzy pozwoliłaby wyżywić jedną osobę przez cały rok.
Gdzie i kiedy uderzy wielki głód?
„Większość ludności świata utrzymuje się z rolnictwa” – podkreśla David Lobell, naukowiec grupy badawczej FSE. Niestety, działalność ta jest jednocześnie najbardziej wrażliwa na zmiany klimatu. Aby skutecznie walczyć z głodem naukowcy postanowili odpowiedzieć na pytanie: które obszary i uprawy są zagrożone klęską, a także ile mamy czasu na przygotowania? Naukowcy zbadali 12 najuboższych regionów w Azji, Afryce, na Karaibach, oraz w Środkowej i Południowej Ameryce.
Dla upraw największe znaczenie mają opady i zmiany temperatur. Według wyników badań, do 2030 roku średnia temperatura tych regionów wzrośnie o 1 stopień Celsjusza przy jednoczesnym zmniejszeniu opadów. Spowoduje to zarówno zmniejszenie produkcji żywności jak i zwiększenie cen zaopatrzenia, które trzeba będzie importować. Podwyżka może wynosić nawet 40 proc. Jak wynika z analiz, problem ten najdotkliwiej odczują kraje Południowej Afryki i Południowej Azji.
„Afryka Południowa np. w ciągu najbliższego dwudziestolecia straci 30 proc. plonów kukurydzy” – wyjaśnia Marshall Burke, pracujący nad projektem. Burke dodaje, że Azja do 2030 roku może stracić ponad 10 proc. plonów, co dla farmerów, żyjących na granicy przetrwania może mieć katastrofalne skutki.
Konieczne jest też ulepszenie monitoringu zmian klimatu, dzięki czemu możliwe będzie opracowanie systemu wczesnego ostrzegania. Pomoże to podjąć odpowiednie kroki we właściwym czasie.
Ratunek? To będzie kosztować
Autorzy raportu rozwiązanie problemu widzą w dostosowaniu się do zmian klimatu. Adaptacja ta wymaga jednak odpowiednich inwestycji, które trzeba dokładnie zaplanować. „Najlepsze wyniki mogą dać jedynie kosztowne rozwiązania, takie jak rozwój nowych technologii i sieci irygacyjnej” – przestrzega Lobell.
„Wiadomo, że w Afryce Południowej należy inwestować w uprawy kukurydzy, a w plantacje ryżu w Południowej Azji. Są jednak przypadki, co do których nie jesteśmy pewni, jak np. w przypadku Sahelu i Afryki Środkowej” – mówi Labell. Szef grupy badawczej FSE, Rosamond Naylor twierdzi, że badania te zostały przeprowadzone w dobrym momencie, bo inwestorzy zaczynają lokować swoje pieniądze w krajach rozwijających się. Wyniki badań zaś mogą im pomóc w podjęciu dobrej decyzji. „Wiemy, że nie możemy przewidzieć wszystkiego, ale możemy podpowiedzieć gdzie zacząć” – dodaje.
Wody też będzie brakować – nie ma się co łudzić
W tym samym numerze „Science” naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego i Instytutu Badań nad Zmianami Klimatu w Poczdamie ostrzegają przed błędną polityką zarządzania zasobami wodnymi. Popularna teoria mówi, że źródła wody są odnawialne. W praktyce się to jednak nie sprawdza. Jak zauważa Dennis Lettenmaier, współautor artykułu, słodkiej wody jest coraz mniej. Dotychczasowe planowanie okazuje się więc nieskuteczne.
Dotyczy to zwłaszcza obszarów, gdzie realizuje się duże projekty hydrotechniczne, jak elektrownie i zapory wodne, kanalizacja lub systemy nawadniania pól. Również takie, jakich potrzeba na obszarach najbardziej zagrożonych głodem. „Przy planowaniu dużych inwestycji w infrastrukturę wodną takich obszarów należy brać pod uwagę nieprzewidziane zmiany klimatu” – przestrzega prof. Zbigniew Kundzewicz z Polskiej Akademii Nauk, współautor pracy opublikowanej w „Science”.
Głód w liczbach
W liczbach bezwzględnych najwięcej głodujących jest w Demokratycznej Republice Konga 38,3 mln osób, następnie w Etiopii 26,4 mln, Tanzanii 15,2 mln i Kenii 11,5 mln. Najmniejszą liczbę głodujących notujemy natomiast w takich państwach jak: Gabon 0,1 mln, Tunezja 0,1 mln, Suazi 0,1 mln oraz Namibia 0,1 mln. Natomiast w Libii problem głodu w ogóle nie występuje.
Analizując procentowy udział liczby osób głodujących w stosunku do liczby mieszkańców danego kraju można jeszcze pełniej dostrzec problem niedożywienia w Afryce. Najwięcej głodujących jest w Demokratycznej Republice Konga, bo aż 75,1% populacji, następnie w Somalii 70,5% i Burundii 70,3%. Innymi państwami gdzie problem ten dotyka ponad połowę mieszkańców są: Erytrea, Mozambik, Zambia i Sierra Leone. Najmniejszy odsetek głodujących notuje się w Tunezji 1,1%, Egipcie 4,4%, Namibii 5,6%, Algierii 5,6%, Maroku 7,0%.
Glosy krytyczne w dyskusji nad głodem.
Z istotnych czynników, które przyczyniły się do dramatycznej sytuacji żywnościowej, to tzw. strukturalne dostosowanie narzucane krajom rozwijającym się od lat 80. XX wieku przez konsensus waszyngtoński, czyli programy skrajnie neoliberalnych reform. Miały one służyć „likwidacji nadmiernego zadłużenia” i były nakierowane głównie na cięcia w wydatkach publicznych oraz liberalizację handlu i likwidację ceł na import z krajów rozwiniętych. Cięcia wydatków pozbawiły afrykańskie rolnictwo niezbędnej pomocy państwowej, zwłaszcza dopłat do nawozów, natomiast liberalizacja handlu wystawiła je na „wolną konkurencję” z importowaną subsydiowaną żywnością z Północy. Konsekwencje takiej konkurencji były do przewidzenia. Jeszcze w 1940 roku różnica produktywności między rolnictwem farmerskim na Północy a gospodarką chłopską na Południu wynosiła 10 do 1, obecnie wynosi 2000 do 1. W rezultacie strukturalnego dostosowania kraje, które wcześniej były eksporterami żywności jak Meksyk (kukurydza) czy Filipiny (ryż), stały się jej masowymi importerami. Tymczasem jedyne rozwiązanie, jakie widzą w tej sytuacji MFW i BŚ, to dechłopizacja, czyli niszczenie tradycyjnego sposobu produkcji, aby zastępować go rolnictwem korporacyjnym i wielkoprzemysłowym. To ostatnie samo w sobie stanowi doskonały przykład absurdalności kapitalistycznych rozwiązań w gospodarce żywnościowej: do wyprodukowania 1 kalorii żywności zużywa aż 10 kalorii energii w procesie produkcji, pakowania i dystrybucji.
Jakby tego było mało, najnowszym pomysłem MFW na rozwiązanie problemów żywnościowych Południa jest… nakłanianie krajów rozwijających się do sprzedaży lub dzierżawy ziemi Chinom, Japonii i krajom Zatoki Perskiej. Duża część z tych krajów wciąż boryka się tymczasem z nie rozwiązaną kwestią reformy rolnej. Przykładowo w Brazylii z ponad 420 milionów hektarów gruntów rolnych 44% należy do 1,5% (30 tysięcy) właścicieli wielkich majątków ziemskich,a 57% tych gruntów – do 3,5% właścicieli. Jednocześnie w Brazylii mieszka 4 miliony bezrolnych rodzin chłopskich. Trudno więc dziwić się innemu dramatycznemu zjawisku, jakim jest masowa migracja do miast i wyludnianie terenów wiejskich w krajach rozwijających się. O ile w roku 1960 jedynie 14% ludności Zachodniej Afryki mieszkało w mieście, to w 2000 roku odsetek ten sięgnął już 42%, a dynamiczne symulacje pokazują, że w 2030 roku, to jest w ciągu mniej niż jednego pokolenia, populacja miejska stanowić będzie 57-60% ludności na tym obszarze.
Gdy miliard ludzi na świecie cierpi głód, przywódcy G8 podpisują „deklarację o bezpieczeństwie żywnościowym na świecie” (Aquila, lipiec 2009), ogłaszając, że przeznaczą na ten cel 20 miliardów USD w ciągu 3 lat, podczas gdy w tym samym czasie jedne tylko Stany Zjednoczone w pół roku (październik 2008 – marzec 2009) pompują ponad półtora tysiąca miliardów USD w sektor finansowy i samochodowy! Nie wspominając już o skromnych 350 miliardach USD, jakie kraje OECD wydają rocznie na subwencjonowanie produkcji i eksportu własnych produktów rolnych, co stanowi bez mała 30% wartości ich produkcji rolnej.
Grzegorz Konat Internacjonalista
PODSUMOWANIE
W Polsce nie dostrzegamy głodu , nawet w wyprawach turystycznych do Egiptu czy Tunezji. Zapobieganie głodowi jest to najważniejsza misja międzynarodowej społeczności .
Kejow